sobota, 28 stycznia 2012

Weganizm.Spróbujesz?

Z dziką radością chcę Was poinformować, że mój blog został przyjęty do programu Empatii "Weganizm.Spróbujesz?".
Daje mi to dodatkowego kopa, by jeszcze więcej gotować, a co za tym idzie jeszcze większą radość z bycia weganką i być może zarażania tym innych:)

sobota, 14 stycznia 2012

Kabaczek nadziewany soczewicą i pieczarkami.

Już ponad miesiąc temu mama podarowała mi dwa ogromne kabaczki.I nadeszła w końcu kilka dni temu pora, by coś z nimi zrobić, a przynajmniej z jednym z nich, bo są ogromne. Nie jestem może ogromną fanką warzyw dyniowatych, ale wiedząc, że mają w sobie wiele dobrego, z chęcią je zjem. Ponadto mimo wszystko można na nich dosłownie rozwinąć swoją wyobraźnię kulinarną! :) Kabaczki można smażyć, zrobić z nich zupę na przeróżne sposoby, zanurzyć w cieście naleśnikowym albo... no właśnie! albo nadziać, a jakie nadzienie wybierzemy to zależy już tylko od naszej wyobraźni! :)
Ja zdecydowałam się z racji niekończących się wręcz w mojej kuchni zapasów na zieloną soczewicę,a do tego znalazłam jeszcze pieczarki.
Górę polałam niby serem z płatków owsianych. Znalazłam ten przepis na pewnej niemieckiej stronie z wegańskimi przepisami.Według mnie ani to serem nie pachnie, ani nie smakuje, ewentualnie może trochę wygląda,ale też niekoniecznie.Przypomina mi to jakiś bardzo gęsty sos, który po upieczeniu tworzy przyjemną, chrupiącą skorupkę na daniu.Dla odmiany można czasami położyć to na pizzę, czy właśnie na nadziewane kabaczki, czemu nie!
Podzielę się więc z wami tym przepisem ;)
Przygotujcie:
1 filiżankę płatków owsianych ( ja użyłam błyskawicznych, ale można spróbować czy zwykłe też się nadają)
1 łyżka mąki pszennej
3 łyżki mąki kukurydzianej
1/2 filiżanki oleju
3 filiżanki wody
1/2 łyżeczki czosnku
1 łyżeczka musztardy

Płatki owsiane, mąkę pszenną i mąkę kukurydzianą wrzucamy do zimnego garnka. Ciągle mieszając dodajemy wodę i dopiero teraz wstawiamy na ogień. Podgrzewamy mieszając aż do uzyskania kremowej masy. Doprowadzamy do wrzenia i przez momencik gotujemy. Dodajemy czosnek, olej i musztardę.

Wrócę teraz do kabaczka. Proporcje produktów, których użyjemy do nadziania tego warzywka zależy tylko i wyłącznie od jego wielkości.
Do mojego nadzienia użyłam około:
2,5 szklanki zielonej soczewicy
2 garści pieczarek
1 cebuli
4 ząbki czosnku

Soczewicę gotujemy aż będzie miękka i wchłonie całą wodę.
Pieczarki czyścimy i kroimy w bardzo, bardzo drobną kosteczkę i podsmażamy z cebulką i czosnkiem.
Pieczarki mieszamy z soczewicą w jednym garnku i przyprawiamy według uznania. Ja użyłam soli, pieprzu ziołowego, garam masali i bazylii.

Kabaczka pokroiłam w ćwiartki i każdą z nich napełniłam nadzieniem, a na to nałożyłam owsiany "ser".
Pieczemy w 180°C około 20 minut, aż kabaczek puści soki a wierzch się nieco przypiecze.








A tu kanapeczki z któregoś leniwego poranka.Może nic specjalnego, ale ostatnio ponad wszystko pokochałam pietruszkę. Zarówno za smak, jak i wygląd :) Usiłuję teraz wyhodować swoją własną w domu, bo wiadomo, że ta sklepowa jej nawet do korzenia nie dorasta! ;)

A przedwczoraj znalazłam w Lidlu wegańskie żelki. Są pyszne! Wcześniej jakiekolwiek żelki bez żelatyny , które udało mi sie znaleźć były strasznie słodkie, albo posiadały w sobie jakieś inne odzwierzęce składniki, bo były na przykład o smaku jogurtowym ( na przykład niemieckie Katjes). Często też były masakrycznie drogie biorąc pod uwagę zawartość opakowania. Żelki Trolli z Lidla są kwaśne, co uwielbiam! i za cenę niecałych 6złotych jest ich naprawdę dużo!
Na opakowaniu jest nawet duże logo European Vegetarian Union i informacja, że produkt jest wegański!
Oprócz żelek ze zdjęcia poniżej są też takie w kształcie spaghetti o smaku zielonego jabłuszka lub coli. Te loga EVU już nie posiadają, ale czytałam skład i wygląda na to, że są wegańskie :)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Naleśniory zaliczeniowe.

Chyba jednak jeszcze za jakiś czas powrócę do dań wigilijnych. Póki co, zaraz po Nowym Roku rozpoczyna się czas zaliczeń u mnie na uczelni i od biegania nocą z abażurową lampą i aparatem po wioskach po naukę o psychoanalizie Freuda robię w tym czasie wszystko. Tylko z gotowaniem słabiutko.
Dzisiejsze danie z cyklu sesjowych i tak jest bogate, a pomogła mi przy nim siostra, która genialnie doprawiła szpinak, gdy ja zaglądałam w notatki :)
Postaram się i obiecuję sobie, by w tym stresowym okresie mimo wszystko jeść zdrowo, bo przecież zdrowe jedzenie to źródło i początek wszystkich pomysłów!
Poza tym muszę mieć siłę, bo o ile jutro mam pierwszy i ostatni w tym semestrze egzamin teoretyczny, to reszta zaliczeń wymaga fizycznego, że tak powiem, działania.
Bez świeżych warzywek, owoców, orzechów i yerby mate, więc ani rusz!
I tak też dziś, pozostawię po sobie jedynie zdjęcie, z nadzieją, że słowa szpinak, dużo, dużo czosnku, cebula, pieczarki, smażyć, dusić, zawijać, podsmażać, jeść, wystarczą, gdy się zdarzy, że ktoś jakimś cudem nabierze ochotę na naleśniki szpinakowe ;)
Kus kus też bardzo jest wskazany w tym okresie!
Błyskawicznie się go przygotowuje i jest świetnym źródłem między innymi białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych i witaminy C, której wchłaniane można zwiększyć zajadając się warzywkami, które raczej tak czy siak będą gościć na wegańskim talerzu. :)