Moje mówi dzisiaj stop! i dlatego wyłączyłam telefon, budzik, dałam organizmowi odetchnąć, wyspać, zjeść spokojne odżywcze śniadanie i obiad, który choć składał się z tego co akurat było w lodówce, to jednak był mój mój mój i przede wszystkim zjedzony spokojnie.
Teraz mogę świeżo spojrzeć na rzeczy, odzyskałam odporność, kilka asanów z rana dodatkowo oddało mi spokój wewnętrzny i czystą głowę. Teraz mogę działać :)
A dzisiaj obiad składał się z kalafiora gotowanego na parze, resztek gyrosu z wczorajszego obiadu i smażonych boczniaków. I do tego świeże pomidorki! Niby nic, a tak mi dobrze! :)
Potrzebujemy jedynie :
-kilku boczniaków ( do kupienia w każdym większym supermarkecie lub do wyhodowania w domu! )
-sosu sojowego
-mąki ( chciałam tradycyjnie obtoczyć w bułce tartej, ale okazało się, że panuje jej deficyt w kuchni, więc wzięłam po prostu mąkę i też było git ;)
boczniaki moczymy w sosie sojowym, obtaczamy w mące i smażymy aż do zbrązowienia.
voilà!
A w tle chrupki nori maki, która przywiozła mi mamcia z japońskiego supermarketu w Dűsseldorfie mym kochanym. ;)
pyyyyszzszszneeee !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz