niedziela, 23 października 2011

Kapkejks.

Dzisiaj babeczki! Ostatnio dużo gotowania było, bo spodziewałam się gości. Ostatecznie wyszło, że przyszło ich mniej niż myślałam i w lodówce pełno teraz żarcia, które trzeba wykończyć. Co wiąże się z tym, że obiadów i deserów mam na kilka następnych dni :)
Jedną z przekąsek były, jakże inaczej, babeczki. Tym razem pokombinowałam z przepisem pani Kim Wonderland z książki " Vegan Wonder-cakes" ( jedna z najbardziej inspirujących wegańskich książek kulinarnych. Niestety wiele produktów nie jest u nas dostępnych, a już na pewno nie w Olsztynie, no ale staram się kombinować:).
Z przepisu na ciasto do babeczek w powodzeniem oczywiście wychodzi też zwykłe ciacho z blaszki :)
I uwaga! proporcje są podane na naprawdę dużą ilość babeczek, aż sama się zdziwiłam :P

CIASTO NA BABECZKI CZEKOLADOWE

Składniki:

380g mąki
380g cukru
50g kakao
20g proszku do pieczenia ( dodałam odrobinę mniej, bo jakoś zawsze boję się tego proszku;)
0,5 łyżeczki soli
100g gorzkiej czekolady wegańskiej
150ml oleju
400ml wody
50ml syropu karmelowego lub innego

Mieszamy wszystkie suche składniki ze sobą.
W międzyczasie rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej.
Mieszamy wodę z olejem i dodajemy do reszty składników.
Mieszamy wszystko do uzyskania ładnej, gładkiej masy, po czym dodajemy syrop i rozpuszczoną czekoladę.
Napełniamy masą papilotki czy inne foremki i pieczemy w rozgrzanym do 200 stopni piekarniku ok. 30 minut.

Najlepiej w czasie pieczenia sprawdzać patyczkiem, czy już są dobre, bo na przykład w oryginalnym przepisie podane jest, by piec je około 40 minut, w moim piekarniku po takim czasie niestety spody były już nieco zwęglona. Druga partia babeczek piekła się natomiast około 30 minut i było okej :)

Teraz masa! Przeraziła mnie ilość cukru pudru w przepisie, ale zrobiłam tak jak kazali,bo wcześniej tej masy nie próbowałam. Wyszła jednak bardzo twarda, więc podejrzewam, że nie zaszkodzi jeżeli odejmiemy jakieś 100g cukru. Poniżej jednak mimo wszystko podaję oryginalne proporcje. Niech każdy sam smakowo oceni ile chce słodkości w masie :)
I tutaj z proporcjami jest identycznie jak z ciastem. Z powodzeniem z tych proporcji możemy zrobić masę do babeczek na jakąś wielką imprezę, koncert, czy cokolwiek, gdzie pojawi się dużo osób albo przełożyć, ubrać  i ozdobić nią całkiem duży tort szczególnie, że nie ma praktycznie szans, by się rozpłynęła, uciekła lub zdematerializowała się ;D
Przygotujcie wielką michę do ubijania! ;)

CZEKOLADOWA MASA DO BABECZEK I CZEGOKOLWIEK INNEGO Chocolate - Buttercream :)
Składniki:

300g gorzkiej czekolady wegańskiej
30ml letniego mleka sojowego
1 laska wanilii lub 1 cukier waniliowy
450g margaryny wegańskiej
500g cukru pudru

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej.
Letnie mleko sojowe i wanilię dodać do margaryny i miksować do uzyskania gładkiej masy.
Następnie dodać lekko schłodzoną czekoladę i wymieszać.
Na koniec dodajemy cukier puder, ale nie wszystko na raz, tylko stopniowo, co chwilę miksując.

I tyle.
Cały czas myślę o tej ilości cukru i przeraża mnie ona, ale trzeba przyznać, że ilość masy jest naprawdę ogromna. Ja zużyłam tylko część naprawdę od serca ozdabiając babeczki, a została mi co najmniej połowa, którą po prostu zamroziłam. Mam nadzieję, że się jeszcze do czegoś przyda :)

A następnym razem będzie nieco zdrowszy wypiek i może coś obiadowego się znajdzie, żeby nie było, że na samych słodkościach żyję :))










5 komentarzy:

  1. wow! Twoje babeczki wyglądają fantastycznie - szczególnie ten krem na samej górze :-)
    i te króliczki są urocze - są z cukru? Ja też takie chce! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi to słyszeć :) Króliczki kupiłam gdzieś kiedyś w Niemczech.Są z takiego ciasta jak opłatki i mają różne owocowe smaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oo z opłatka, a wyglądają jakby były z kolorowej czekolady, marcepanu lub innej masy cukierniczej ;-)
    ja zawsze mam problem z kremem na babeczki, bo w sklepie trudno dostać tak po prostu wegańska margarynę (poza Planta, ale z nią mam problem czy jest wegańska czy nie bo skład taki skrótowy), a po taka zaufaną do eco sklepu trzeba się wybrać na wyprawę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z margaryną ciężko.Też ten ból istnienia przeżywam :) Co do Planty to wydaje mi się okej, bo to w sumie zwykły tłuszcz roślinny, bez tych typowo margarynowych dodatków.Szkoda tylko, że produkuje ją Unilever bodajże, no i efekt też nie do końca ten sam jest jak z margaryną, bo tłuszcz roślinny strasznie twardy się robi ogólnie. Ale wiadomo... jak nie ma wyjścia to i Planta w ostateczności dobra jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. niby tak, ale i tak mam opory ze względu na "a" producenta, "b" ten, krótki skład - kto ich tam wie... trzeba będzie drogę do domu wydłużyć i zahaczyć o eko sklep bo padnę jak na święta takiego kremu na mych babeczkach nie będzie...

    OdpowiedzUsuń