piątek, 4 października 2013

Jesień, kabaczki i pomidory

W końcu! Post już wisiał w roboczych prawie dwa tygodnie, nie mogłam znaleźć kabla, zgrać zdjęć, blablabla...
Ale do rzeczy :)

Nawet nie wiem kiedy to minęło, kiedy zaczęły żółknąć liście, kiedy zaczął padać deszcz, słońce i niebo przybrało odcień jesienny, kiedy nie zdążyłam popływać w jeziorze, kiedy sierpień powiedział mi "do zobaczenia za rok",kiedy wyciągnęłam jesienne buty, swetry i kiedy wieczorami zaczęłam czuć na twarzy zimowy powiew wiatru. Uwielbiam jesień. Wrzesień to zdecydowanie mój ulubiony miesiąc w roku. Od kiedy jednak jestem zmuszona spędzać jesień w mieście nie bardzo ją czuję, tym bardziej ucieszyłam się, gdy tydzień temu pojechaliśmy na dwa dni na wieś ze znajomymi. Kilkugodzinny spacer po lesie, szukanie grzybów, mnóstwo zwierząt wokół, smak kwaśnych, zimnych jabłek, wspólne pieczenie pizzy z uzbieranymi grzybami, wieczorne ognisko. W końcu poczułam moją ukochaną jesień i... zatęskniłam za domem, za lasem, za moimi futrzakami. Może kiedyś będę miała takie szczęście, by stworzyć takie swoje miejsce, gdzie będę mogła się cieszyć z jesieni co roku i wdychać radośnie chłodne, jesienne powietrze, czytając opatulona w koc książkę na ganku ;D
Kulinarnie starałam się w ciągu ostatnich dwóch już w sumie prawie miesięcy jak mogłam. Pierwszy raz zmierzyłam się z wekowaniem i już to uwielbiam :D Gdyby tylko moja obecna kuchnia na mojej obecnej stancji tylko na to pozwoliła z pewnością powstałoby o wiele wiele więcej słoików. A tak, wykorzystywałam na to dni spędzone w rodzinnym domu, gdzie kuchnia pozwala na takie eksperymenty.
Powstały między innymi ogóreczki z chilli, fasolka szparagowa w sosie, trochę musu jabłkowego z przydomowej dzikiej jabłonki i na życzenie pana Selera sojaki a la śledź w octowej zalewie, niestety jednak nie udało mi się dorównać jego smakowym wizjom z lat młodzieńczych, gdy skosztował tak przygotowane przez mamę kolegi kotlety sojowe. Mi tam smakują.W związku z tym resztę słoików zostawię sobie na zimowe lunche w pracy :)
Ostatnio dostaliśmy też od mamy Selera dwa wielkie kabaczki, z mniejszego zrobiliśmy pyszną zapiekankę, na którą podam wam dziś przepis, zacznę jednak od pierwszego dania. Rzadko mi  się to zdarza, ale czasami uda mi się ugotować obiad z prawdziwego zdarzenia, jak na panią domu przystało, dwudaniowy. Z zupą jako pierwsze danie. A do tego tym razem była to pomidorówka! :)
Niby nic wielkiego, ale ja zupy gotuję raczej rzadko, ale ta zachwyciła mnie tym, że została wykonana serio w 100 procentach z pomidorów + przyprawy. A do tego cudowna śmietanka migdałowa. :)

ZUPA POMIDOROWA Z ŚMIETANKĄ MIGDAŁOWĄ

Składniki:

zupa:
-ok. 1 kg pomidorów ( sklepowe jeszcze są spoko, więc do dzieła! Chyba że ktoś ma dostęp do ogródkowych, to zupa będzie jeszcze milion razy pyszniejsza :)
-1 średnia cebula
-2 ząbki czosnku
-przyprawy: sól, pieprz, bazylia, tymianek, szałwia

śmietanka:

-garść migałów, mogą być np. w płatkach, bo je często łatwiej jest dostać w jakimś osiedlowym sklepie :)
-kilka łyżek wody


Cebulkę podsmażamy aż się zeszkli, dodajemy pokrojone drobno ząbki czosnku i jeszcze chwilę smażymy. W międzyczasie sparzamy pomidory, obieramy je ze skórek i kroimy w ćwiartki.
Wrzucamy do garnka i gotujemy około 20 minut na wolnym ogniu.
Pod koniec dodajemy przyprawy. Ja dodałam sól, pieprz czarny, tymianek, troszeczkę szałwii oraz bazylię.
Jeszcze chwilę gotujemy, by przyprawy się przeżarły i następnie miksujemy na krem blenderem.

Migdały miksujemy z wodą, tak by powstała przypominająca gęstą śmietanę konsystencja.

Zupę podajemy delikatnie polaną śmietanką migdałową.




No dobrze, to teraz mogę wam podać przepis na zapiexa kabaczkowego.
Oczywiście zamiast kabaczka można użyć cukinii lub bakłażana, ale jako że zaobserwowałam, że wszyscy ostatnio zostają obdarowywani kabaczkami, to niech będzie kabaczek :)

W zależności od wielkości kabaczka proporcje nam się zmienią.

Na średniej wielkości kabaczka, oprócz średniej wielkości kabaczka, potrzebujemy: :)
-około 4 pomidorów, najlepiej słodkie i soczyste, jeszcze można takie znaleźć.W supermarketach powoli pojawiają się te wodniste, więc warto odwiedzić jakiś targ lub warzywniaczek, tam są jeszcze spoko.
-mąkę
-bułkę tartą
-przyprawa do gyrosa
-roztarte dwa ząbki czosnku lub czosnek granulowany
-200g wędzonego tofu
-sól, pieprz

Kabaczka kroimy na plastry grubości około 1cm. Można jeszcze usunąć pestki, ja o tym zapomniałam, nie było jakiejś tragedii, ale jeżeli komuś bardzo to przeszkadza, to niech lepiej usunie. Bułkę tartą z mąką mieszamy mniej więcej w proporcji 1:1 (np. pół szklanki mąki : pół szklanki bułki)  i dodajemy pół paczuszki przyprawy do gyrosa. Plastry kabaczka otaczamy w panierce i smażymy na złoty kolor. Pomidory kroimy w plastry. I teraz tak: wyciągamy formę, naczynie żaroodporne, coś w tym zamierzamy robić zapiekankę i układamy warstwowo - kabaczek, pomidory, tofu i przyprawy: sól, pieprz, liść lubczyku ;) i tak dalej aż skończą nam się składniki. Mi wyszły dwie warstwy, na samym wierzchu położyłam jeszcze warstwę kabaczków.
Podajemy z sosem pomidorowym i kaszą gryczaną.
Jest naprawdę pyszne!






Śmietanka migdałowa nadaje się też doskonale do porannych naleśników z najlepszymi powidłami mamy.
Natomiast najlepsze poranne naleśniki robi nikt jak pan Seler, który oczywiście łaskawie mógłby się wziąć za napisanie posta jakiegoś skoro tak pysznie sobie razem jemy ;)








No i moje urodziny jakoś tak po drodze się pojawiły. Tym razem bez torta, ale nadrobiłam to kilka dni później w Berlinie ;)
Bez słodyczy jednak się nie obyło, przyjechały do mnie dwa kawałki szarlotki z Avocado w Gdańsku.
Specyficznie jak dla mnie, nieco indyjsko przyprawionej, ale dobrej!
I muffiny od siostry w kartoniku pełnym suszonych pachnących liści i owoców z ogródka.
Jak sama podkreśla była to wersja awaryjna, bo planowała dla mnie tort ♥ , który jednak nie przeżyłby podróży pociągiem. :)




Oprócz tego w czasie od napisania tego posta aż do zgrania zdjęć sporo się ugotowało, no i relacja z Berlina czeka - część fot jest w wersji analogowej, ale to po kolei jakimś  następnym razem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz