czwartek, 22 stycznia 2015

Wegański Baileys :)

Idzie weekend, trwa karnawał. Nawet ja, lama imprezowa i domatorka z krwi i kości, w ten weekend wybieram się na przebieraną imprezę karnawałową do przyjaciółki, która jest twórczynią najlepszych imprez przebieranych w mieście ;))
Co za tym idzie? Oczywiście większość gości chętnie wypije przy tej okazji coś mocniejszego. Również weganie  - żeby nie było, że my to tylko o trawie, a alkohol to już w ogóle nie wchodzi w grę.
Oczywiście z całym szacunkiem do wszystkich ludzi, którzy alkoholu nie tykają. Prawda jest taka, że to nic zdrowego i nic dobrego, a w dużych ilościach z pewnością do niczego dobrego nie prowadzi. Tak samo jak słodycze, z tym, że z gorszym skutkiem ;)
Niemniej ja osobiście lubię umówić się ze znajomymi na dobre wino i absolutnie nie uważam, że weganizm wykluczać powinien takie spotkania - o ile tylko masz na to ochotę jest to okej - jeżeli nie masz na to ochoty też jest okej.
Dzisiejszy post będzie jednak skierowanych do tych, którzy od święta lubią w gronie znajomych wypić jakiś mocniejszy trunek :)

(fota: Saveur)




W grudniowe święta, widząc jak wszędzie ludzie rozgrzewają się kieliszkiem aksamitnego likieru po długim spacerze lub szykują sobie gorącą kawę z prądem, stwierdziłam, że też tak chcę. Dodatkowo w pracy w wigilię firmową otrzymałam w prezencie... likier jajeczny, który powędrował jako prezent dalej. Choć fanką likierów nigdy nie byłam, to wizja posiadania w barku (którego w sumie nie posiadam, ale tak sobie to wyobraziłam :D) takiego kawowego, gęstego likieru bardzo mnie zmotywowało.

Pierwsze zasadnicze pytanie?
Co jest wegańskie, białe i  zmienia swoją konsystencję w zależności od temperatury?

Oczywiście... MLEKO KOKOSOWE!

które zresztą uważam za jeden z bardziej magicznych produktów wegańskich, który jest powszechnie dostępny ! Krótko mówiąc po młodzieżowemu: koko mleko rulezz ! Taa...
I nawet kot je lubi. To już jest w ogóle argument ultra ostateczny :)

♥♥♥♥♥♥

Takie mleko kupicie we wszystkich dobrze zaopatrzonych marketach. Bardzo spoko jest mleko lidlowe moim zdaniem, ale również rossmanowe. Czasami w osiedlakach pojawia się mleko firmy Kier. 
Oprócz takiego super mleka kokosowego potrzebna wam będzie kawusia, najlepiej mocna espresso i mocniejszy alkohol - whisky lub wódka, bo jak głosi słynny fanpejdż na fb: grunt, że wódka jest wegańska :) Obie wersje przetestowałam i są okej, whisky ma z pewnością nieco łagodniejszy smak, ale to już wszystko w zależności od tego co lubicie.

Potrzebujecie na około 500 ml trunku:

- puszkę mleka kokosowego
- 6-7 łyżeczek cukru trzcinowego
-szczypta soli
-od 50 do 200 ml alkoholu - ja dałam 50 ml wódki, likier jest bardzo delikatny. Robiąc likier na bazie whisky troszkę zaszalałam i dałam 200 ml - likier był wtedy mocny, ale z wyczuwalną nutą kawy, bardzo rozgrzewający! Ogólnie wszystko zależy od tego co lubicie. Jeżeli uznacie, że likier jest zbyt łagodny nic nie stoi na przeszkodzie, by dolać jeszcze troszkę alkoholu. Na odwrót niestety już tego nie zrobicie, więc uważajcie ;)
- około 3/4 szklanki mocnej kawy 

I teraz tak:

Otwieracie puszkę z mlekiem i całą zawartość przelewacie do garnuszka. Dodajecie cukier i szczyptę soli. Doprowadzacie do wrzenia i od razu odstawiacie z ognia. W międzyczasie parzycie kawę.
Do garna wlewacie zaparzoną kawę i alkohol. Przy pomocy lejka przelewacie do butelki i zostawiacie do całkowitego wychłodzenia.


U mnie likier bez problemu wytrzymał poza lodówką przez okres 3 tygodni - dłużej nie testowałam, bo butelka po tym okresie była już pusta. :)


 


Na tej bazie możecie robić różne rodzaje likierów. Jeszcze nie próbowałam, ale myślę, że bez problemu wyjdzie likier czekoladowy lub migdałowy, czyli amaretto.
Za jakiś czas, gdy będzie ku temu okazja, z pewnością spróbuję i podzielę się Wami ! 


Taki trunek jest super pomysłem na prezent! Wystarczy przelać go do ładnej butelki i ją dodatkowo ozdobić. Idealnie nadaje się jako dodatek do kaw lub wypieków, ale oczywiście również można go wypić po prostu z kilkoma kostkami lodu w fotelu...którego też nie posiadam, no ale zawsze można sobie to wyobrazić ;)
Poniżej kilka inspiracji...





Prawda, że śliczne?

A Augustyna to ładne imię.





8 komentarzy:

  1. zrobiłam dziś, a już się kończy ;D wyszło super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nalewczka pierwsza klasa, podobnie jak impreza, na ktorej wlasnie ja pije:) prawda, panno mloda?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ojacie! super, że Wam smakuje i wychodzi :D Likier najlepszy jest jak naciągnie 2 dni w lodówce, ale rozumiem, że weekend to czasu nie było :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo nie.. It's a trap!! Wiem, że jak ja bym to zrobiła to bym całą butelkę na jedno posiedzenie wypiła ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha coś w tym jest.
      Ale cii, bo zaraz wyjdzie, że weganie oprócz oczywistych problemów psychicznych, mają też problemy z alkoholem :P

      Usuń
  5. Świetny pomysł :D
    Kawa zwykła, czy rozpuszczalna?

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie skończyłam robić. Likier jest przepyszny. No po prostu cudo! Dodałam nie 6 łyżeczek, tylko łyżek przez pomyłkę, ale dla mnie jest w sam raz, bo dla równowagi zrobiłam mocniejszą kawę. A mój tato ku mojemu zdziwieniu powiedział, że za mało słodkie, zrobiłam wielkie oczy O_O Nie przepadam za mocnym alkoholem, wiec wlałam tak na oko ok. 80ml spirytusu. Dziękuje za ten przepis.

    OdpowiedzUsuń