Od sylwestra do niedzieli włącznie codziennie spotykałam znajomych raz moich, raz pana Selera. Odkąd skończyłam studia dawno nie miałam takie natłoku spotkań :D
Oczywiście była też okazja do ugotowania czegoś smacznego, bo jak wiadomo jedzenie zawsze smakuje lepiej primo, gdy jest ładnie podane, a secondo, gdy spożywamy je w większym gronie. Osobiście dodam jeszcze subtelną muzykę tle i żółte punktowe światło i już jest zupełnie medżik ;)
Nawiązując jednak do tytułu posta, to gdy w powietrzu unosi się zapaszek zapiekanej cebuli i ciasta francuskiego, to już jest w ogóle super truper, prima balerina.
Abyście mogli przygotować taką zupę nie potrzebujecie zbyt wielu składników-jej sekret tkwi przede wszystkim w prostocie składników, wykonania oraz... miseczkach żaroodpornych.
Szczerze powiem, że przejechałam cały Olsztyn, by wśród porażającej posuchy poświątecznej w sklepach i hurtowniach ze sprzętem kuchennym znaleźć cztery identyczne naczynia żaroodporne. Na szczęście znalazły się cztery i to na dodatek takie jakie sobie wymarzyłam - w kształcie garnuszków w pokrywkami ♥ Jestem maniakiem naczyń i sprzętów kuchennych - przyznaję się bez bicia, że po jednej z większych hurtowni z dekoracjami i naczyniami kuchennymi w okolicy mogłabym chodzić cały dzień, nie patrząc na to, że pan Seler już od godziny niecierpliwie tupie nogą przy wyjściu - sklepy obuwnicze to przy tym pikuś ☺
Ajaj! zakręciłam się jak zwykle.
W każdym razie w dobrze zaopatrzonym sklepie z naczyniami lub po prostu w internecie powinniście tak naprawdę dostać takie miseczki bez problemu. Przydadzą się one zresztą z pewnością później do innych dań.
No to działamy!
Wyciągnijcie z zakamarków:
- 1 opakowanie ciasta francuskiego ( uwaga na skład! nie każde jest wegańskie.)
- 1 kg cebuli ( ja użyłam najzwyklejszej, ale możecie na przykład zrobić pół na pół z czerwoną)
- 1 l bulionu warzywnego ( idealnie oczywiście byłoby zrobić własny, świeży z warzyw i przypraw lub przygotować taki wcześniej i zamrozić w kostki, ale jeżeli nie macie takiej możliwości, to możecie kupić najzwyklejszy bulion warzywny w kostkach lub proszku. Spoko skład ma na przykład ten.)
- sól, pieprz, cukier trzcinowy, czosnek niedźwiedzi
- opcjonalnie jakieś dodatkowe włoszczyźniane warzywka ;) i/lub ser wegański
- i olej potrzebny będzie jeszcze :)
Zaczynamy od najbardziej bolesnej i najbardziej czasochłonnej części tego dania, czyli obierania i krojenia cebuli. Cebulę kroimy w piórka.
Następnie rozgrzewamy olej na dość dużej patelni, najlepiej wyciągnijcie największą jaką macie w domu.
Wrzucamy cebulę i teraz na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając, smażymy ją na złocisty kolor. Pod koniec smażenia dodajemy dwie łyżki cukru. Mieszamy. Dodajemy pół szklanki wcześniej przygotowanego bulionu warzywnego. Mieszamy, aż wszystko uzyska w miarę jednolitą konsystencję i się połączy. Dodajemy resztę przypraw i jeszcze chwilę mieszamy.
Następnie wszystko wrzucamy do gara z bulionem. Doprowadzamy do wrzenia i przełączamy kuchenkę na mniejszy ogień, trzymając na nim zupę jeszcze tak około do 20 minut.
Odstawiamy z ognia i zostawiamy na przykład na balkonie do wystudzenia.
Aby przyspieszyć ten proces można nią już teraz wypełnić miseczki żaroodporne i wystawić na parapet.
Porządne wystudzenie zupy jest konieczne. W innym przypadku ciasto francuskie już przy nakładaniu po wpływem ciepła i pary zapadnie nam się miski, a tego absolutnie nie chcemy!
Gdy zupa będzie zimna, z arkusza ciasta francuskiego wycinamy kółka o nieco większej średnicy niż miska i szczelnie oklejamy jej górę - stąd ważne jest, by nie nalewać zupy aż po same brzegi miski!
Ja tak na początku zrobiłam i podczas pieczenia słyszałam tylko złowieszcze dźwięki wylewającej się zupy w piekarniku. Już myślałam, że goście pod pierzynką ciasta będą mieli puste miski, ale na szczęście wszystko było okej :) (Przed oklejeniem jest też moment na dodanie np. startego sera wegańskiego, ale chociażby ze względów czysto dietetycznych nie jest to absolutnie konieczne :)
Oklejone miseczki wrzucamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika i pieczemy aż ciasto z góry będzie złote. Nie powinno to trwać dłużej niż 10-15 minut.
Wyciągamy, w rękawicach kuchennych przenosimy gorące miseczki na stół i jemy!
Ale narobiłaś mi apetytu:) Wygląda super!
OdpowiedzUsuńJadłam podobną zupę u kuzynki (właśnie zapiekaną z ciastem francuskim) i była przepyszna :) Twoja wygląda smakowicie.
OdpowiedzUsuńPolecam przed bulionem wlać pół szklanki białego wina - pyszności! :)
OdpowiedzUsuńa,tak, zgadzam się, testowałam też taką wersję i jest mega :)
OdpowiedzUsuńGarnuszki są po prostu cudowne. Zupa prezentuje się bardzo wykwintnie :)
OdpowiedzUsuń