Na liście postów mam już kilka szkiców notek rozpoczętych a nieskończonych - bo nauka, bo trzeba iść spać, bo trzeba wstać, bo praca, bo organizacja wystawy, bo cośtam.
Co miesiąc obiecuję sobie poprawę i nic z tego nie wychodzi i póki co nic na to nie poradzę.
Choć muszę się przyznać, że to w sumie miłe kiedy prawdziwe życie wchłania do tego stopnia, że komputer służy jedynie do projektowania, a spędza się czas z nosem w książkach lub robiąc inne fajne kreatywne rzeczy.
Nos wielu z was zapewne akurat teraz również ma, że tak powiem wzmożoną styczność z wszelakimi mądrymi knigami.
Gdzie tu czas na zdrowe żarełko?!
A uwierzcie, że się znajdzie!
Od razu mówię, że sama często o tym zapominam, będąc w biegu, pochłaniam hektolitry kawy na przemian z yerbą mate ( "bo może trochę tkwiących w niej witaminek i mikroelementów się przyda. Szczególnie, że wypłukałam je wcześniej kawą - ojoj ojoj!").
Staram się gotować jakiś tam obiad codziennie, ale niestety często wraz ze stresem zanika u mnie apetyt.
Na szczęście (dosłownie) zdrowy rozsądek daje o sobie znać i wtedy kupuję takie warzywa, które są najbardziej wartościowe o tej porze roku, by w prosty i szybki sposób przyswoić sobie jak najwięcej dobrego dla ciała.
Takim przykładem jest czerwona kapusta, którą uwielbiam pod każdą postacią.
A potrawki wszelkiego rodzaju to w ogóle idealna sprawa a taki intensywny czas.
Bo szybkie, rozgrzewające i wartościowe.
Złapcie w biegu ( lub też nie) za:
-pół główki czerwonej kapusty - takiej średniej
-1 czerwoną zagubioną w lodówce papryczkę
-kilka marchewek
-pół szklanki czerwonej soczewicy ( może być też zielona lub jakakolwiek inna )
-1 cebulę
-garść łuskanego słonecznika
-sos sojowy
-przyprawy: pieprz ziołowy, papryka chilli (szczypta lub dwie - według uznania), curry/garam masala, cumin
Kapuchę szatkujemy i wrzucamy do garnka. Niech się dusi.
Po chwili wrzucamy pokrojone w kostkę/ trójkąty/ sześciany/ trapezy marchewkę.
Uważamy, by nic nie przywarło. W razie potrzeby dolewamy wody.
Wrzucamy papryczkę i soczewicę. ( Jeżeli używacie soczewicy np. zielonej, to możecie wrzucić ją tyci wcześniej ).
Cebulę kroimy w kosteczkę i podsmażamy aż będzie szklista, po czym również wrzucamy ją do reszty duszących się warzywek.
Na koniec dodajemy sos sojowy ( zamiast soli!) i przyprawy.
Tuż przed podaniem posypujemy ziarnami słonecznika.
Przygotowanie trwa max 30 minut, co wydaje mi się krótkim czasem jak na świeżutki, zdrowy, domowy obiad. Poza tym wychodzi tego naprawdę sporo, więc jeżeli gotujecie dla siebie, to spokojnie zostanie wam trochę na następny dzień do szkoły/pracy lub do podgrzania na obiad. Choć jak to z jedzeniem bywa, na świeżo jest najsmaczniejsze.
am! i można wychodzić walczyć z zawieją!
fajna kapusta i ładnie wyglądasz:)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcie jak szamasz :) U mnie też krucho z czasem i niestety odbija się to na blogu :(
OdpowiedzUsuń