Było wspaniale, tak poza tym!
Choć musiałam wcześniej wyjść, to mogłabym jeść takie późne leniwe śniadania co sobotę! :)
A więc:
Proporcje oczywiście na taką wielką blachę jak była na brunchu i częściowo na oko i według smaku - wiecie jak to jest:)
W przypadku mniejszych blaszek polecam po prostu podzielić proporcje na pół.
Wyciągnijcie z szafek...
na ciasto:
-4szklanki mąki
-2szklanki cukru
-2łyżki proszku do pieczenia
-1 szklanka oleju
-2 szklanki wody ( w razie, gdy ciasto wyjdzie zbyt gęste nieco więcej)
-około 3/4 szklanki kakao
-jakieś tam aromaty... migdałowy, waniliowy - jak kto woli.
na masę:
-2 puszki dobrze schłodzonego (najlepiej przez kilka dni trzymanego w lodówce) mleka kokosowego
-cukier
-trzy w miarę dojrzałe banany
Oprócz tego:
- jakiś dżemor ( ja użyłam malinowego domowej roboty:)
-posypkę czekoladową lub po prostu starkowaną gorzką czekoladę
Składniki na ciasto mieszamy ze sobą i dzielimy na dwie równe części. Jedną z nich wykładamy na blaszkę, która będzie spodem naszego ciasta, a drugą możemy wrzucić do jakiejkolwiek innej formy.
Wrzucamy do piekarnika rozgrzanego do 180stopni na około 40minut, ale lepiej sprawdzajcie na bieżąco patyczkiem.
Teraz zajmijcie się masą. Otówrzcie puszki z mlekiem kokosowym - powinno się rozwarstwić, tzn na górze powinna być dosyć twarda masa, a na spodzie puszki woda.Dlatego im dłużej leżakuje w lodówce, tym lepiej.
Wykładamy do pojemnika tylko właśnie tę masę i miksujemy, dodając według uznania cukier i jeżeli ktoś chce również odrobinę cukru waniliowego, możecie także dodać wiórki kokosowe - wszystkie chwyty dozwolone ;)
Banany kroimy w drobniutką kostkę i dodajemy do masy kokosowej, ale już tylko delikatnie mieszając łyżką.
Ciasto chłodzimy wyjmujemy z piekarnika i wystawiamy do chłodzenia.
Gdy już będzie zimne ( naprawdę musi być zimne! inaczej wszystko nam się rozpłynie) kładziemy cienką warstwę dżemu, a na to wykładamy większą część masy.
Drugie ciasto także chłodzimy i kruszymy. ( to chyba chwyt rodem z kopca kreta, nie? tak mi się przypomina z zamierzchłych czasów. W przypadku tego ciasta pomysł powstał z braku drugiej identycznej formy jak spód i to chyba był strzał w dziesiątkę;))
"Kruszonkę" sypiemy równomiernie, a na nią znowu wykładamy pozostałą część masy.
Teraz już tylko ozdabiamy czekoladą.
I gotowe.
Szybko hop do lodówki, by nam się ładnie schłodziło, bo takie jest najlepsze! :)
Gdzie i kiedy był veganbrunch w Ol.?
OdpowiedzUsuńOstatnio 19 stycznia w Starym Zaułku i myślę, że tam też będzie w przyszłości.
UsuńDo tej pory miejsce niemalże regularnie się zmieniało.
Więcej info na bieżąco na facebooku - Vegan Brunch Olsztyn
:)