Nie zrozumcie mnie źle, dokumentowanie tego co jem, co gotuję, jak gotuję i w ogóle tego, co dzieje się wokół mnie nadal mam we krwi, lecz tak jak wielu wybrałam tę szybszą i zapewne wygodniejszą drogę wizualna, czyli Instagrama. Jest to fajna sprawa, ale często łapią mnie wyrzuty sumienia, że zdjęcia wychodzą gorsze niż powinny lub mogłyby być, szczególnie teraz, gdy znowu jest coraz wcześniej ciemno. Blog to jednak blog, ten urok ustawiania i przystrajania potrawy. Oczywiście nie zawsze aparat jest na miejscu, nie zawsze światło dobre, a czekać na lepsze nie można, bo za plecami domownicy już czekają z talerzami na kawałek ciasta i za chwilę wszystko zniknie;) To jednak do blogowania wkłada się jakoś więcej serca i własnej duszy, teraz szczególnie to odczuwam :) Niemniej Insta to wygodna i przede wszystkim szybka forma rozprzestrzeniania wegańskiego stylu życia. Jeżeli macie ochotę zobaczyć co gotuję i jem i co mnie porusza, to zajrzyjcie czasem na mój profil : http://instagram.com/v_fairy :)
Dziś natomiast przepis do tego, co pojawiło się również w formie zdjęciowej na insta, czyli Wiener Apfelstrudel, a więc Wiedeńskiej Strucli Jabłkowej, ale w wersji wegańskiej, a że jabłka ostatnio w modzie pod każdym względem, to tym bardziej warto powtórzyć ten przepis !
Zapraszam do ugniatania i wałkowania, bo to esencja prawdziwej wiedeńskiej strucli! :D
Kremu ani bitej śmietany nie miałam, ale jeżeli macie ochotę to możecie takową zamówić tutaj lub zrobić taką samemu z migdałów czy słonecznika :)
Do dzieła!
( z podanych proporcji wyjdą wam dwie strucle)
Potrzebujecie:
na ciasto:
-250 gram mąki
-łyżka wegańskiej margaryny ewentualnie oleju
-łyżka octu jabłkowego
-szczypta soli
-trochę mniej niż pół szklanki letniego mleka roślinnego
-dwie łyżeczki zmielonego siemienia lnianego
-4 łyżki wody
farsz:
-1 do 1,5 kg jabłek ( polskich! :)
-150 gram cukru - możecie mniej lub więcej w zależności od tego jak słodkie lub kwaśne są jabłka
-odważna łyżeczka cynamonu
-solidny haust amaretto
-garść lub mniej rodzynek - o ile lubicie :)
-olej słonecznikowy
-bułka tarta
Przede wszystkim przygotujcie łapki na dość długie ugniatanie. Jest to konieczność przy pieczeniu dobrej, prawdziwej strucli. :)
Zmieszajcie w misce wszystkie składniki na ciasto. Mąkę warto przesiać przez sitko, a siemię lniane mieszamy z czterema łyżkami wody aż do uzyskania konsystencji gęstego kisielu i wrzucamy także do ciasta. I teraz zaczynamy fitness ;) Ciasto należy ugniatać 15-20 minut, aż wyjdzie nam piękna, elastyczna plastelinka. Formujemy kulę, smarujemy ją delikatnie olejem i odstawiamy na bok, aby sobie odpoczęło.
W tym czasie przygotowujemy jabłka. Obieramy je i szatkujemy na cienkie listki. Najlepiej użyć do tego tarki, tego podłużnego pojedynczego otworu, który chyba służy do tarkowania ogórków do mizerii ;)
Potarkowane jabłka posypujemy cukrem i cynamonem i zalewamy alkoholem i dodajemy rodzynki. Możecie również dodać innych bakalii albo na przykład płatków migdałowych.
Odstawiamy jabłka i przechodzimy znowu do ciasta.
Naszą kulkę dzielimy na dwie części.
Jedną z nich kładziemy na czystej ścierce kuchennej, posypanej mąką. Uwierzcie, że przy strucli takie rozwiązanie jest najwygodniejsze!
Przystępujemy do wałkowania. Jest to dosyć żmudna praca, gdyż ciasto musi być naprawdę jak najcieńsze. Wiedeńczycy powiadają, że ciasto do strucli powinno być tak cienkie, by można było przez nie czytać gazetę. Jednocześnie powinno jednak nadal być elastyczne i się nie rwać. Po kilku minutach wałkowania łatwo wyczuć będzie ten moment :)
Rozwałkowane ciasto smarujemy pędzelkiem olejem.
Bułkę tartą podprażamy lekko na suchej patelni i wysypujemy na ciasto, a na to połowę odsączonego farszu jabłkowego.
Zaginamy krótsze brzegi i zwijamy ciasno, zaczynając od dłuższego brzegu - wiecie o co cho ;)
Przy pomocy ściereczki kuchennej zwinnie przerzucamy struclę na blachę do pieczenia i smarujemy wierzch olejem.
Identycznie postępujemy z drugą kulką ciasta.
Obie strucle wstawiamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika i pieczemy około 30-40 minut lub aż ciasto się zarumieni.
Po wyciągnięciu posypujemy cukrem pudrem i jeżeli możecie ozdabiacie kapką bitej śmietany lub innego kremu, tak jak w Bękartach Wojny ;)
Dla mnie najbardziej magiczne w strucli jest pierwsze wkłucie widelczyka w chrupką cienką skorupkę ciasta, które wydaje charakterystyczny dźwięk.
Aż ślinka cieknie!
Smacznego! :D
( przepraszam za słabą jakość zdjęć, to efekt takiej szybkiej dokumentacji kulinarnej telefonem :)
Mmm, cudna Ci wyszła :)
OdpowiedzUsuńfajne przepisy, ten na pewno wypróbuje, ale wizualnie powinnaś dopracować swojego bloga.. różowa czcionka jest paskudna na tym różowym (o zgrozo!) tle, a już najgorszy jest ten jaskrawozielony. kompletnie nieczytelny. aż bolą oczy.
OdpowiedzUsuńpowodzenia, może jeszcze kiedyś wpadnę sprawdzić, czy da się już coś przeczytać..
Czy tylko po to ludzie wchodzą na blogi żeby ubliżać/krytykować/pouczać? Przecież nikt nikogo nie zmusza do czytania czy też oglądania.
OdpowiedzUsuńA przepis na pewno wypróbuję, bo szukałam na taki strudel jaki jadł Hans Landa :)
Życzę powodzenia i dużo cierpliwości do osób takich jak wyżej.